Każdy napewno zetknął się z sytuacją „dawaj bo …”, albo widział to na własne oczy. Nauczyciele dobrze wiedzą, że w szkołach jest „krojenie”.
Często mówią o tym publicznie, np. „wymuszenia to wciąż zwykła rzecz, bo nikt tego nie zgłasza”. W sądzie poszkodowany musi się spotkać ze sprawcą, a to powstrzymuje rodziców i uczniów. Nauczyciele też się boją, a szkoła jest bezsilna.
Przykładem jest nauczyciel, któremu zakładali śmietnik na głowę. Silniejsci kroją słabszych, bo chcą mieć kasę, discman’a lub komórkę.
Niektórzy nauczyciele mowią rzecz straszną, lecz prawdziwą : „teraz kradnie się z biedy; ci co juz skończyli szkołę, nie boją się swoich dawnych nauczycieli”.
Czemu nie mają kasy? Dzięki polskiemu rządowi, który ciągle podwyższa podatki.
Niektórzy kroją, bo mają ciężką sytuację w domu i chcą pomóc. Matka, która dostaje pieniądze od dziecka pyta: „skąd je masz?”, a on kłamie w żywe oczy: „zarobiłem”. Przykłady można podawać w nieskonczoność.
Powinniśmy zadać sobie pytanie: „czy jest jakiś sposób, aby zapobiec kradzieżom pod szkołami?”.