Istnienie innych wymiarów (światów) nurtuje człowieka praktycznie odkąd jest on istotą rozumną. Od niepamiętnych czasów człowiek bez względu na swoje pochodzenie, rasę, kolor skóry, położenie geograficzne, zastanawiał się czy istnieje inny wymiar, w który przechodzimy po biologicznej śmierci.
Możemy sobie zadać pytanie: dlaczego? Odpowiedzi należałoby szukać przede wszystkim w naszej psychice. Każdy bowiem uświadamia sobie w pewnym momencie, że jego życie nie jest długotrwałe. Po kolei nieuchronnie przechodzimy w następne etapy swojej egzystencji. Rodzimy się, mamy beztroskie dzieciństwo. Następnie uczymy się, pracujemy, aż wreszcie starzejemy i umieramy. Dlatego każdy z nas chce mieć nadzieje, że po śmierci istnieje nieśmiertelność w innym wymiarze. Każdy również zadaje sobie te pytania: Czy to ma sens? Po co pracuję, uczę się, zarabiam pieniądze, skoro i tak umrę i nastąpi nicość?
Niezależnie od tego kim jesteśmy, w co wierzymy i jak wygląda nasze życie, mamy nadzieję, że nie jest ono bezsensowne.
Po krótce mogę to przedstawić na dwóch skrajnościach. Jedną z nich niech będzie człowiek, który ułożył swoje życie wręcz doskonale. Ma on pracę, która przynosi mu olbrzymie dochody, ma cudowną rodzinę i uważa swoje życie za bardzo udane. Przeciwnością tego pierwszego niech będzie człowiek który żyje w nędzy, osamotniony, nie posiadający rodziny, który jest odrzutkiem życiowym. Pomimo, jakby się miało wydawać, diametralnych różnic, ludzie ci mają pewną cechę wspólną. Jest nią wiara w niebo i życie wieczne. Pierwszy z nich wierzy, iż jego starania o dobra materialne i cudowne życie rodzinne nie zakończą się po jego śmierci, ponieważ istnieje 4 wymiar w postaci życia pośmiertnego (niebo). Drugi z nich również wierzy i ma nadzieję, że jego cierpienie nie jest tylko bezsensowną wegetacją, po której następuje nicość i pustka.
Patrząc w pryzmacie historii ludzkości widzimy, iż nie jest to wcale problem czasów teraźniejszych. Historia pokazuje nam różne zapatrywania ludzi na życie po śmierci. Wystarczy bowiem odwiedzić kilka zakątków naszego globu, aby zobaczyć znaki czasu ukazujące różne wierzenia. Biorąc za przykład starożytny Egipt i sławne piramidy widzimy, że ludzie ci wierzyli w życie pozagrobowe. Wiara ta była tak fanatyczna, że faraoni przygotowywali swoje grobowce (piramidy) za życia. Zbudowanie i wyposażenie piramidy trwało kilkadziesiąt lat a uczestniczyło w tym przedsięwzięciu setki wiernych. Piramidy były jakby mostem do innego świata. Przechowywane w niej zwłoki zaopatrzone w praktycznie cały dobytek swojego życia miały w następnym etapie zmartwychwstać i żyć. Innym przykładem może być reinkarnacja w którą wierzą wyznawcy Hinduizmu. W ich przekonaniu dusza człowieka po śmierci przechodzi do innego ciała zwierzęcego. Wybór ciała jest zależny jaki człowiek był za życia. A więc ludzie prawi znajdują sobie miejsce na przykład u słonia a ludzie źli u świni. Jest to jakby odzwierciedlenie nieba i piekła w wierze chrześcijańskiej.
Idąc dalej można jednoznacznie stwierdzić, iż wiara człowieka w życie po śmierci (na przykład Boga) była tak głęboką, że ginęli oni za nią. W wierze katolickiej ludzie ginęli w imię Boga w bitwach na polu chwały. Najlepiej jednak widać to w religii Mahometańskiej, w której panuje przekonanie, że umierając w obronie wiary trafiamy do nieba.
Wiem, że istnieje wielu ludzi, którzy nie wierzą w życie pozagrobowe (niebo). Twierdzą nawet, iż człowiek myślący z naszego wieku, znający prawa fizyki, astronomię, chemię, biologię itp. nie powinien wierzyć w takie rzeczy, ponieważ na wszelkie wierzenia można dać kontrargument podparty wiedzą. Ja sam zdaję sobie sprawę z tego, że można to w ten sposób wytłumaczyć. Biorąc za przykład wierzenia prymitywnych ludów, którzy prosili swoich Bogów o deszcz, urodzaj, słońce itd. wiem iż jest to dla nas śmieszne. Znając bowiem podstawy fizyki umiemy wytłumaczyć wyładowania atmosferyczne i przewidzieć pogodę. Na argumenty ludzi, którzy nie wierzą w życie pozagrobowe mogę się właśnie podeprzeć wiedzą, aby argument był dla nich logiczny. Według współczesnych uczonych człowiek rzeczywiście posiada duszę. Jest to energia skumulowana w mózgu. Są to ludzkie myśli, psychika, charakter, pamięć itp. Jak wiemy energia nigdy nie zanika, lecz jedynie zamienia się w inną energię. Ciało ludzkie może być po śmierci zniszczone, ale dusza – jako energia – nie może być zniszczona.
W takim razie gdzie się ona ulatnia?
Można się posunąć dalej. W każdej wierze na całym globie pojawia się Bóg, istnienie życia po śmierci, piekło i niebo. Każda z tych religii ma swój tak zwany kodeks postępowania. Trudno nie zauważyć, że tak naprawdę religie te są bardzo do siebie podobne. W każdej z nich istnieje prawo aby nie zabijać, szanować drugiego człowieka itp. W każdej z nich nagrodą za dobre postępowanie za życia jest życie wieczne w niebie a ze złe wieczne potępienie (piekło).
Ale czym lub kim jest właściwie Bóg? Szczerze mówiąc sami nie wiemy. Moim zdaniem jest to nieistotne, ponieważ każdy może mieć inne wyobrażenie. Użyję w tej chwili śmiałego stwierdzenia, które dla niejednego może się wydać śmieszne.
W ostatnich latach naukowcy dochodzą do wniosku, że odpowiednie zagospodarowanie Marsa czy innych planet mogłoby spowodować pojawienie się na nim życia. W programie naukowym w telewizji przedstawili oni swoje wizje podparte praktycznymi rozwiązaniami. Główne rozwiązanie miałoby polegać na wyhodowaniu roślinności i wysłaniu jej na Marsa, pod którego powierzchnią, jak się okazuje, znajdują się pokłady lodowcowe. Roślinność wpłynęłaby na atmosferę Marsa, a po stopieniu lodowców zaczęłoby się pokazywać życie. Warunki na Marsie zbliżyłyby się do warunków panujących na Ziemi. Oglądałem program z dużym zaciekawieniem i zacząłem wyciągać wnioski. Skoro ludzie na swoim etapie wiedzy snują tak daleko idące plany, to równie dobrze mogłaby to wykonać istniejąca gdzieś w kosmosie inna cywilizacja, która technologicznie wyprzedzałaby nas o kilkanaście wieków. Ta sama cywilizacja mogła również stworzyć Ziemię i życie na niej.
Myślę, że ludzie podpierający się jedynie nauką, mają już swojego Boga. A czym jest w takim razie niebo? Odpowiedź jest prosta. Ta sama cywilizacja mogłaby również mieć swoją planetę, na której panowałby dobrobyt i wieczne życie. Jednak trafialiby na nią jedynie wybrani, którzy szanowali w życiu ziemskim kodeks postępowania. Wydaje mi się, że jest to wystarczający argument, aby nawet najbardziej sceptyczni uwierzyli w istnienie nieba.
Innym argumentem może być zjawisko śmierci klinicznej, w której czynniki życiowe człowieka zanikają i podtrzymana jest jedynie praca mózgu. Ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną bardzo często opowiadają swoje wrażenia. Sam wiem, iż niektórzy sceptycy i naukowcy twierdzili kiedyś, że wrażenia, o których opowiadają ci ludzie to jedynie fatamorgana i zwidy. Jednakże w ostatnim czasie lekarze przyznają rację, iż nie są to jedynie zwidy. Dla mnie największym argumentem jest fakt, że wszyscy ci ludzie opowiadają zbliżone lub nawet identyczne odczucia. W praktycznie wszystkich przypadkach mówią oni, iż czuli się w tym stanie tak dobrze, że nie chcieli wracać do własnego ciała, a po powrocie byli rozczarowani, że nie mogli zostać tam na zawsze. Wiara w istnienie nieba i piekła jest moim zdaniem elementem niezbędnym dla egzystencji i ładu w życiu ludzi. Gdyby nie ona, to na świecie prawdopodobnie zaistniałby chaos i anarchia.
Może dla niektórych to stwierdzenie wydaje się dość dziwaczne, ale mogę to również sensownie wytłumaczyć. W moim przekonaniu wiara w dwa przeciwstawne światy (niebo-piekło) jest jakby drugim prawem z tym, że jest to prawo pozaziemskie. Idąc dalej – to prawo jest ludzkim sumieniem, które nie pozwala nam na jego nieegzekwowanie.
Prawo ziemskie ma swoje wady. Nie jest ono idealne, a w wielu przypadkach nie wszystkich sprawiedliwie dosięga i karze. Prawo pozaziemskie jest zupełnie inne. Wierzymy w istnienie Boga, który widzi każde nasze postępowanie i rzuca na szalę nasze uczynki, aby po śmierci je wyegzekwować i sprawiedliwie rozliczyć. Przenosząc się wstecz w historii ludzkości sami wiemy jakie zasady panowały wśród prymitywnych ludów. Istniało tam prawo siły i okrucieństwa w postaci kanibalizmu i eliminowaniu słabszych. Powodem tego było nieukształtowane sumienie, brak prawa – a przede wszystkim prawa pozaziemskiego i wiara w inny wymiar, jako nagroda za dobre postępowanie. Ktoś mógłby powiedzieć, że we współczesnym świecie również widzimy okrucieństwo i bezprawie. Zgodzę się, jest tu jednak pewna różnica. My, współcześni ludzie, wierzący w jakąkolwiek religię, Boga i życie pozagrobowe, tak naprawdę jesteśmy podzieleni na dwa obozy: dobrzy i źli. Większość z nas to ci pierwsi, a mniejszość – jest okrutna i bezwzględna. Wśród prymitywnych ludów nie było na pewno takich podziałów, ponieważ prawo siły było u nich normalnym wpojonym postępowaniem.
Przypuśćmy na chwilę, że cała wiara w istnienie tych dwóch światów (niebo-piekło) idzie w zapomnienie. Jak już wcześniej wspominałam w mojej teorii, na świecie zapanowałaby anarchia i bezprawie. Jednak moim zdaniem to nie wszystko. Przypuszczam, iż prawdopodobnie psychika ludzi uległaby wypaczeniu. Praktycznie 80% z nas zatraciłoby wiarę w sens życia. Inna cześć ludzi, której nie powiodło się w życiu, zdecydowałaby się na krok samobójczy. Bo skoro po tak nędznym życiu istnieje jedynie nicość, to po co je ciągnąć w takim stanie egzystencji? Osobiście jestem przekonany o istnieniu dwóch światów – nieba i piekła. Nie ważne, w jakiej są one postaci i jak wyglądają. Wierzę, że w tym wymiarze każdy z nas ma do wypełnienia swoje własne zadanie i sam sobie je wybiera. Następnym etapem jest życie po biologicznej śmierci. Ale czy na pewno ono istnieje? O tym dowiemy się lub nie – dopiero po śmierci.